Cześć!
W końcu zdobyłam się na odwagę by dokończyć serię "Rywalki". Nie wiem dlaczego potrzebowałam od niej ponad miesięcznej przerwy, ale tak było. Nie ma co ukrywać.
Zdarzenia z "Jedynej" sa kontunuacją wydarzeń z drugiej cześci (recenzję zanajdziecie tutaj)
Dalej śledzimy życie i uczucia Ami i Maxona: zwyczajnej dziewczyny i księcia, którzy darza się bardzo silnym, jak się potem okazuję, uczuciem.
Od samego początku wiedziała, że trylogia "Rywalki" nie podbije mojego serca, ale postanowiłam dac jej szansę. Czasami tego rodzaju ksiażki mogą dość pozytywnie zaskoczyć, jednakże tak się nie zdarzyło. Jak wspomniałam w którejś recenzji, cały czas, przez wszystkie trzy przeczytane części miałam wrażenie, że autorka na siłe odwleka wszystko w czasie, żeby mieć o czym pisać w ksiażce. Tak naprawdę jest to książka jednowątkowa: niby cos się dzieje "na boku" ale tak naprawdę nie jest to dobrze rozbudowane i wyjaśnione. Autorka albo nie chciała odejść od miłości głownych bohaterów albo nie miała na to pomysłu. Kolejną rzeczą, która absolutnie mi sie nie podobała to kreacja bohaterów: Ami wydaję się z reguły okej, dość silna bohaterka, odważna i śmiała, ale jej niektóre zachowania zaprzeczały wszystkiemu co sobą reprezentowała i o co walczyła. Ala trójkąt miłosny, który nagle przerodził się w coś zupełnie innego.. To jak Maxon się o tym dowiedział.. Przykro mi.. To było strasznie naciągane.. Tak na siłę.. Aż nie wiem co powiedzieć.
Żeby przełamać minusy plusami wspomnę o świetnym lekkim jezyku, którym operuje Pani Cass. Trzeba przyznać, że czyta się piorunem i wciąga.
Reasumujac: "Jedyna" (na szczęście) ostatnia ksiażka z serii/ trylogii Rywalki nie zawiodła mnie tylko dlatego, że nie spodziewałam się po niej wiele. Pragnę podkreślić, że jest to tylko moje odczucie, ale cała wydawała mi się być sztuczna, wymuszona i przepełniona zbędnymi dialogami, niespójnościami i wątkami, które były tam i nagle się urywały. Smutne jest to, że od początku wiemy co się stanie, kogo wybierze książe. Autorka mogła pokusić się o coś wiecej.. Wiem, że ciężko jest o coś wiecej w książce kierowanej do młodziezy, a raczej powiedziałabym młodych dziewczynek, które nadal wierzą w księcia. Jednakże nie mogę zaprzeczyć, że czytało się ją szybko i przyjemnie.
Wiem, że wielu osobom książki bardzo przypadły do gustu i szanuję to. Myślę, że sama miałabym inne zdanie gdybym sięgnęła po nie parę lat temu.
Pamietajmy, że wszystko zalezy od osoby i gustu. Najlepiej jest się przekonać samemu. Ja się przekonałam.
Dziś już wiem, że mimo kolejnych książek, związanych miej czy wiecej z Ami i Maxonem, ja na "Jedynej" zakończyłam przygodę z "Rywalkami"
"Jedyna" 4/10
Seria "Rywalki" ogólnie: 3/10
-M
Widać, że czytałaś trochę na mus :D Czyli jednym słowem nie zachęciłaś :P Chociaż okładka mi się podoba. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńindywidualnyobserwator.blogspot.com
Czytałam bo chciałam dokończyć całą serię :) Nie bylo całkowitej tragedii.
UsuńTak słabiutko? Od dawna próbuję zabrać się za czytanie, ale coś mnie powstrzymuję i chyba w końcu sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuń