Czasami z pozoru najgorszy dzień w naszym życiu może stać sie tym najlepszym. O tym przekonała się Brooke.
Na początku warto wspomnieć, że reżyserią zajął się Chris Evans, który także odegrał rolę Nicka. Nie wiem czy wcześniej miał styczność z reżyserowaniem, jednakże atmosfera jaką stworzył oraz w jaki sposób przekazał wszystko było piękne i naprawdę wzruszające.
Urzekło mnie również zachowania każdego z bohaterów: Nick i Brooke obydwoje są ludźmi z bagażem nieprzyjemnych doświadczeń. Jednakże odnajdują w sobie przyjaciół i po jakimś czasie rozmawiają otwarcie o tym, co przeżyli i czego oczekują od życia.
Reasumując: "Zanim się rozstaniemy" jest komedią romantyczną w zupełnie innym stylu: nie znajdziemy tutaj ckliwych "kocham cię" i przereklamowanego happy endu. Historia opowiedziana został od początku do końca w bardzo wysublimowany i elegancki sposób otoczona świetnym klimatem i błyskotliwymi dialogami między postaciami. Ogromny plus należy się za sposób w jaki film został zakończony, pozwalając widzowi na pełną dowolność w interpretacji. Niektórzy są zawiedzeni, ale tylko takie zakończenie idealnie pasowało do "Zanim się rozstaniemy". Nie zostaję mi nic innego jak polecić Wam go i czekać na wasze opinie :)
"Zanim się rozstaniemy" 9/10
-M
Lubię filmy o miłości! Myślę, że sięgnę i po ten!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie filmy, więc zapisuję sobie tytuł i z pewnością obejrzę. <3 No i Chris Evans, to już w ogóle. :D
OdpowiedzUsuń