Cześć!
"Za jakie grzechy" jest filmem lekkim, przewidywalnym do granic możliwości, ale na swój sposób urokliwym i miłym do obejrzenia. Jeśli nie oczekujecie głębszego sensu i życiowego przesłania, film powinien Wam się spodobać.
Opowiada on historię kobiety, która ze słonecznej Florydy przeprowadza się do małego miasteczka w Minnesocie, żeby przypilnować reorganizacji tamtejszej fabryki. Miasteczko na początku ją przytłacza, ale po jakimś czasie zaczyna czuć sie tam jak w domu. Walczy o prawa pracowników i pomaga mieszkańcom jak może.
Tak jak wspomniałam, film jest przewidywalny i tak naprawdę wiemy od początku kto z kim, gdzie, jak i dlaczego. Nie jest to oczywiście wielką przeszkodą w oglądaniu: ja starałam się odeprzeć myśl, że wiem co się stanie i skupiałam się po prostu na obrazie. Aktorka całkiem nieźle poradziła sobie z rolą (Renee Zellweger) chociaż to nie jest jej najlepszy film. Widać, że aktorzy starali się wtłoczyć trochę więcej naturalności w bohaterów i poniekąd im się to udało.
Nie jest do przesłodzona komedia romantyczna i bardzo dobrze. Być może dlatego nie jestem wobec niej tak bardzo krytyczna. Jednakże, nie urzekła mnie i nie sprawiła, że ujrzałam świat w innych barwach. Jest przyjemna by "zapchać" czas i nie myśleć o jutrze. Idealna na niedzielne popołudnie ale nic wiecej.
"Za jakie grzechy" 6/10
-M
Nie przepadam za Rene Zellweger, ale film bardzo przyjemnie wypominam. Pod recenzją się podpisuje, takie same wrażenia
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńPamiętam to. Fajnie się oglądało.
OdpowiedzUsuń