Stronq główna

czwartek, 29 października 2015

Film: "Papierowe Miasta" czyli beztroska podróż wgłąb siebie :)

Johna Greena chyba przedstawiać nie trzeba: autor słynnej powieści młodzieżowej "Gwiazd naszych wina" napisał już sporą ilość książek o podobnej lecz z drugiej strony, zupełnie innej tematyce. 

Dzisiaj (w końcu!) zmierzyłam się z ekranizacją jego książki pt. "Papierowe miasta". 

Film opowiada historię przyjaźni (tak naprawdę miłości, ale o tym będzie dalej) Młody chłopiec od pierwszego wejrzenia zakochuje się w swojej nowej sąsiadce. Dzieciaki są w podobnym wieku wiec szybko się zaprzyjaźniają i spędzają razem czas. Quentin jest dość spokojny, nie chce ładować się w kłopoty. Margo natomiast jest zagadką: lubi tajemnice i sama się nią staje. Ich drogi rozchodzą się po jakimś czasie i w liceum już prawie ze sobą nie rozmawiają. Aż do pewnego czasu. 

Gdy Margo "odchodzi" chłopak chcąc ją odnaleźć rusza tropem zostawionych przez nią wskazówek. Wraz z przyjaciółmi jedzie tysiące kilometrów by ją odnaleźć i wyznać co czuje. Przy okazji dochodzi do bardzo ważnych wniosków, powiedziałabym, że nawet życiowych. 


Od bardzo dawna chciałam obejrzeć ten film, ale jakoś nie było mi po drodze. A to nie miałam czasu a to coś tam i odwlekałam to w czasie jak najdłużej się dało. Teraz gdy już jest on za mną, żałuje, że nie obejrzałam go wcześniej, ale z drugiej strony wiem, że nic szczególnego nie straciłam. 

Historia ta może wydawać się typowym "love story" jednakże wcale nim nie jest. Quentin owszem, jest zakochany w Margo, ale ich relacje są zupełnie inne niż byśmy się tego spodziewali po opisie filmu. 

Duży plus wędruje za utrzymaną zagadkę do ostatnich minut filmu i świetne (moim zdaniem) zakończenie. Było nieprzewidywalnie, odrobinę tajemniczo lecz także lekko i przyjemnie. 

"Reasumując: "Papierowe Miasta" wcale nie są historią miłosną powszechnie znaną z wielu podobnych filmów: owszem cała podróż jest napędzana miłością, lecz koniec końców jest to przede wszystkim historia dorastania i poznawania siebie. Margo nie wiedziała kim jest i dlatego zdecydowała się wyruszyć w podróż. Prawdą jest to, że w czasami nie wiemy kim jesteśmy, a przynajmniej nie jesteśmy tego pewni całkowicie. Musimy spojrzeć na świat z innej perspektywy, dać się ponieść młodości, pojechać bez konkretnego celu w nieznane, wsiąść do złego pociągu albo autobusu i czerpać przyjemność z podróży i wspomnień jakie nam z tego pozostaną. 

Film ten jest mi bliski ponieważ kieruję się podobnymi wartościami: podróżuje, bawię się, zdobywam doświadczenie życiowe i tworzę swoją własną, indywidualną historię. 

Takie powinno być życie: jedną wielką zagadką. 


"Papierowe Miasta" 7/10
-M




10 komentarzy:

  1. Moja siostra film widziała i mówiła, że świetny. Sama jestem ciekawa, tym bardziej, że Twój post też mnie zainteresował i zachęcił. :) Ale najpierw książka. ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw muszę przeczytać książkę, a później zabiorę się za ekranizację :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wybrałem się na ten film kompletnie nie znając treści książki i absolutnie nie żałuję, bo bardzo mi się ta historia spodobała. Była nietuzinkowa i zupełnie inna niż wszystkie pozostałe... Jestem jak najbardziej na tak! Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Filmu nie oglądałam, bo nie czytałam też książki - naprawdę rzadko odstępuję od tej zasady kolejności (chociaż wczoraj uległam podszeptom mojej drugiej natury i obejrzałam Dary Anioła, chociaż książki jeszcze nawet w rękach nie miałam). W każdym razie cieszy mnie, że dobrze oceniasz ten film, generalnie widziałam dość podzielone i naprawdę różnorodne opinie. Jeśli potraktuję go jako ekranizację to na pewno moje wymagania wzrosną... Ale i tak jestem ciekawa, zwłaszcza Cary w głównej roli. Pożyjemy, zobaczymy, najpierw muszę zapoznać się z twórczością pana Greena.
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Razem z ciocią wybraliśmy się na ten film do kina - byliśmy zachwyceni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda na to, że to wcale nie jest głupi film. Chyba jednak się wybiorę, albo poczekam na DVD. Green mnie jakoś irytuje, jednak GNW przecież polubiłam... Ech dylematy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam książkę więc mam nadzieję, że i na film przyjdzie okazja

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiele osób poleca książkę jak i film. Kilka moich koleżanek też było na tym jak się nie mylę w kinie. Nigdy mnie to nie interesowało, chociaż o książce było bardzo głośno. Przede mną lektura więc kto wie? Może i mnie się spodoba tak jak innym?

    OdpowiedzUsuń
  9. Zasada 1 : najpierw książka potem film - muszę si tego trzymać.. bo ostatnio coraz rzadziej mi to wychodzi. Sama historia wydaje być się ciekawa, więc skoro wszyscy polecają to i ja sięgnę zwłaszcza, że GNW bardzo mi się podobało. ;)

    OdpowiedzUsuń